Godność Pani Bogusi czyli Ocalona Miłość
Pani Bogusia jest samotną matką, mieszka we wsi pod Ostrowią Mazowiecką. Jej historię poznała cała Polska, ale pomóc nie zechciał nikt.
Wystarczyło 15 minut aby szczęśliwe chwile uleciały razem z dymem płonących ścian. W listopadową noc obudził Panią Bogusię i jej córkę ich pies. Gdyby nie ich wierny towarzysz nie wiadomo jak by się to skończyło… Uratował im życie.
Kilka lat temu Pani Bogusia była bohaterką programu „Nasz nowy dom”, który po wielu życiowych zakrętach miał jej zapewnić godne życie. Razem z córką miały wreszcie godny dach nad głową. Niestety, gdy wydawało się, że może odetchnąć z ulgą, znowu wszystko zostało jej odebrane – wyremontowany w telewizyjnym programie dom spłonął.
Na miejscu zastaliśmy totalną ruinę, wszystko zniszczone, brak dachu i więźby, dziury w ścianach i suficie, popękane szyby. Bez szansy na odbudowę własnymi siłami.
Spalone wnętrza, które wciąż ukazywały skrawki niedawnego szczęścia. Na podłodze pogrzebacz od kominka, drewniany aniołek przywieziony przez córkę ze szkolnej wycieczki. I nadpalona strona książki. Tytuł „Ocalona Miłość”.
Pani Bogusia to przemiła kobieta, która nade wszystko stara się być silna. O pożarze opowiada tak, jakby opowiadała film. Następnego dnia poszła nawet do pracy na nocną zmianę w pobliskiej fabryce.
Spod tej maski wyziera jednak ogromne cierpienie, które próbuje ukryć za wszelką cenę. Obecnie Bogusia mieszka u siostry. Bo w tej rodzinie kobiety trzymają się razem, w końcu ich matka wychowała cztery córki.
Od 14 lutego (data znacząca, kiedy znaleźliśmy na spalonej podłodze kartkę z tytułem „Miłość Odnaleziona” sami mieliśmy ochotę płakać, razem z naszą fotografką) objęliśmy pomocą Panią Bogusię i jej córkę i chcemy postawić dom od nowa.
To jest oczywiście bardzo duże przedsięwzięcie. Koszt tej budowy obejmowałby postawienie nowego domu w stanie surowym zamkniętym. Całość została wstępnie oszacowana na 200 tysięcy złotych. Tak, wiemy, to olbrzymia kwota. Dla wielu z nas nieosiągalna.
Ale czy nie na tym polega dobroczynność, że siła tkwi w zjednoczeniu się wielu ludzi dobrej woli i wrażliwych serc?
Chcemy wierzyć, że jest nadzieja dla Pani Bogusi i jej córki! Chcemy, żeby znowu odczuła spokój i żeby naprawdę miała powody do uśmiechu, nie na przekór losowi.
Ale nie stanie się to bez Was drodzy darczyńcy. Dlatego zwracamy się do Was – prosimy wesprzyjcie to przedsięwzięcie i sprawcie, że to co jest dzisiaj mrzonką, stanie się w przyszłości możliwe.